Relacja z multisensorycznej wystawy Van Gogh w Gdańsku

Udało się! Byłam na multisensorycznej wystawie Van Gogha! W zeszłym roku bardzo żałowałam, że nie mogłam jej zobaczyć. Dlatego tym bardziej ucieszyłam się na wieść o powtórce w Gdańsku. Jednak, czy było warto tak jej wyczekiwać? Czy multimedialna ekspozycja jest w stanie równać się z wystawą obrazów w tradycyjnej formie? A także, jak dużą rolę odgrywa marketing w branży artystycznej? Kwestie te poruszam w poniższej relacji z wystawy Van Gogha w Gdańsku.

Rodzaj i charakter wystawy

Wystawa Van Gogh to światowej sławy multisensoryczna ekspozycja kilkuset dzieł legendarnego malarza. Łączy elementy obrazu, animacji, muzyki i dźwięku, które zdaniem organizatorów, mają sprawić, że odbiorcy doświadczą „zanurzenia w świecie obrazów” oraz będą w stanie zbliżyć się do wyobraźni Van Gogha, a także jego sposobu postrzegania rzeczywistości.

Obrazy wyświetlane są w sali wypełnionej ekranami, tworząc tym samym nowoczesny format przedstawienia sztuki tradycyjnej. Poza dziełami, podczas wystawy poznajemy fragmenty życiorysu Van Gogha, głównie za sprawą odczytywanych listów artysty do jego brata Theo. W rolę lektora wcielił się aktor Robert Gulaczyk.

Wystawa Van Gogh Gdańsk Aber Expo

Miejsce wystawy

Multisensroczyna wystawa Van Gogh prezentowana jest na całym świecie. Zagościła już m.in. w Los Angeles, Nowym Jorku, Toronto, Las Vegas, Dubaju czy w Paryżu, czym organizatorzy podkreślają jej prestiż. Warto tu jednak zaznaczyć, że wystawy te nie są identyczne. Współdzielony jest jedynie koncept. Ścieżka dźwiękowa, czy animacje polskiej wersji różnią się od tych, które oglądałam w zagranicznych relacjach.

Wystawę Van Gogh zwiedziłam w gdańskim Aber Expo, gdzie będzie dostępna do 12 marca 2023r. Po sprawdzeniu nagrań mogę powiedzieć, że jest taka sama jak ubiegłoroczna w Warszawie.

Wystawa Van Gogh Gdańsk Aber Expo

Moje wrażenia z wystawy Van Gogh w Gdańsku

Oczekiwania

Przyznam, że nie poszłam na tę wystawę ze względu na Van Gogha. Jego twórczość w żaden sposób mnie nie inspiruje; nie trafia do mojego serca. W mojej opinii nie odnoszę się do techniki i kunsztu malarskiego tego wybitnego artysty. Mam na myśli subiektywne odczucia z punktu widzenia odbiorcy. Z tej perspektywy tematyka obrazów Van Gogha mnie nie porusza. Jest jednak jedna rzecz, którą w nim podziwiam. Niezależność myślenia w tworzeniu. Styl Van Gogha był innowacyjny na ówczesne czasy (lata 1880-1890). Artysta łamał dotychczasowe zasady malarstwa, stając się prekursorem ekspresjonizmu. Z pewnością trzeba tworzyć z głębi serca, aby malować według własnych zasad.

W takim razie dlaczego wyczekiwałam tej wystawy? Byłam ogromnie ciekawa, czy wystawa multimedialna może równać z doświadczeniem oglądania namalowanego obrazu. Grafiki na ekranie są płaskie, nie wyrażają głębi i struktury. Nawet na najlepszym jakościowo zdjęciu nie „poczujesz” pociągnięć pędzla, którym był rozkładana farba. Niemniej po tej wystawie dochodzę do wniosku, że format ten jest przyszłościowy.

Poza tym oczekiwałam niezapomnianych wrażeń. W końcu to światowej sławy ekspozycja!

Przebieg wystawy

Projekcja trwa ok. 30-40 min i emitowana jest w zapętleniu. Weszłam akurat na początku. Intencją wystawy jest wpływanie na różne zmysły, co uważam za bardzo ciekawy pomysł. Pomaga to wczuć się w klimat ekspozycji.

Wyświetlane na ekranach dzieła Van Gogha były wzbogacone o animacje, które nie tylko stanowiły dodatkową atrakcję, ale współgrały także z tematyką dzieł i muzyką w tle. No właśnie, muzyką w tle. W moim odczuciu ta była zbyt głośna i wcale nie tak dobrze dobrana. Nie wiem, na ile to moje osobiste preferencje, a na ile kwestia pracy dźwiękowców, ale poszczególne tony były dla mnie wręcz dokuczliwe, co utrudniało mi skupienie się na wystawie. Wolałabym, aby muzyka była uzupełnieniem takiej ekspozycji, a nie przytłaczającym bodźcem.

Zdecydowanie lepiej sprawdził się lektor czytający listy Van Gogha do Theo. Dodatkowo kontekst dzieł uzupełniały krótkie notatki informacyjne wyświetlane na telebimach.

W samym przedstawieniu życiorysu i doświadczeń artysty zabrakło mi wprowadzenia. Początkowo myślałam, że weszłam w środku projekcji. Rozpoczęcie historii nie było w żaden sposób zaznaczone, przez co odbiorcy są wrzuceni w środek życia Van Ghoga. W treści wystawy zawarto jedynie najbardziej znane wątki z życia artysty. Więcej szczegółów i szerszy kontekst można było znaleźć w sali „po” filmie, gdzie znajdowały się reprodukcje obrazów oraz plansze tematyczne.

Wrażenia po wystawie

Jak na wystawę światowej sławy oraz cenę biletu, po wyjściu czułam niedosyt. Mimo to, nie żałuję, że na nią poszłam. Podobał mi się sam format ekspozycji. Uważam, że multisensoryczna wystawa to dobry sposób na przedstawienie twórczości poszczególnych artystów. Niestety ta była zbyt krótka i mało rozszerzona, co szczególnie dziwi w przypadku Van Gogha, na którego temat organizatorzy mieli mnóstwo dostępnych materiałów.

Ponadto wystawa ta zdecydowanie nie powodowała reklamowanego uczucia wchłonięcia w obraz i świat artysty. Gdyby była lepiej dopracowana, zwiedzający mogliby wychodzić z niej z efektem „WOW”. Tymczasem moją reakcją było: To już koniec? To tyle?. W całym przedsięwzięciu zdecydowanie najlepszą robotę zrobili marketingowcy. Mimo, że zamysł wystawy jest ciekawy, to jeszcze nie czas na większe zachwyty. Może innym razem

Jako uzupełnienie mojej relacji dołączam porównanie wystawy Van Gogha z Nowego Yorku i z Warszawy (która była identyczna jak ta w Gdańsku). Nowojorska robi dużo lepsze wrażenie.

Wystawa Van Gogh w Nowym Yorku
Wystawa Van Gogh w Warszawie

W zakładce Relacje z wystaw znajdziesz inne wpisy o wystawach, które zwiedziłam.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top